poniedziałek, 14 stycznia 2013

Umarł król, niech żyje król! / The King is dead, long live the King!


Widok z okna mojego pokoju w domu Rodziców - w ten weekend śniegu było o wiele więcej./The view from my room at parent's place-last weekend there was much more snow.

Ciężko uwierzyć, że żyję w m iejscu, które zniknęło pod śniegiem. W tym roku przy minus dziesięciu stopniach ubieram na siebie tyle warstw, co w zeszłym przy minus trzydziestu. Nie mogę przywyknąć do zimna.
Niecały miesiąc temu zakończyłam moją podróż, która trwała prawie trzy miesiące. Dwa tygodnie temu zakończyłam znajomość, która trwałam ponad dwa lata. Pierwsze, bo skończył mi się czas i pieniądze, drugie, bo skończyła mi się cierpliwość. I zaczynam wszystko od nowa.
Świadomość, że buduje się własne życie na gruzach starego, w znanym miejscu, ale jednak w zupełnie innych warunkach jest oczyszczająca. Można wyrzucić to, co niepotrzebne, a nawet toksyczne i zrobić miejsce na nowe. Jak wiosenne porządki w domu. Moje są zimowe. Porządki w życiu.
Jeszcze nie myślę o kolejnym wyjeździe – musze najpierw zakończyć spokojnie relację z tego, ktory właśnie się skończył. Muszę od nowa zgromadzić oszczędności  i zapracować na to, aby nadal mieć dokąd wracać. Świadomość, że ma się dokąd wracać nieco ogranicza fantazję, ale i daje poczucie bezpieczeństwa. Kiedy nie ma się nic do stracenia, człowiek popada w desperację, a ja desperatką być nie muszę – wiem już, ze potrafię sobie w życiu zapewnić to, czego mi trzeba.
Mam tylko jedno postanowienie noworoczne – żyć dla siebie. Egoizm poprawia mi nastrój.
Moja relacja z podróży jeszcze się nie skończyła. Jeszcze wrócę do Bangladeszu i do Hong Kongu. Może nawet ponownie zahaczę o Singapur. A. napisała, żetęskni za moim blogiem. Jest ode mnie bardziej konsekwentna (swoją drogą – czytajcie Corporate Skirts!).
W Nowym Roku życzę Wam wszystkim jednego – podarujcie sobie czas dla siebie. Nawet jeżeli mielibyście go przeznaczyć na pracę w kilku mijescach na raz, żeby zarobić na wyjazd marzeń (tylko potem koniecznie pojedźcie!).

Sztuczny śnieg przed centrum handlowym na Orchard Street w Singapurze./The fake snow in fornt of a shopping mall on the Orchard Street in Singapore.

It’s hard to believe that I am living in a place which is completely covered with snow. This year with minus ten outside the window I put on the same amount of clothes as last year with minus thirty. I can’t get used to the cold.
Almost a month ago I have finished the trip which took a bit less than three months. Two weeks ago I have finished a relation which lasted over two years. The first one because I ran out of time and money and second because I ran out of patience. And I am starting everything over.
The awareness that you build a new life on the debris of the old one in a place that is known but under absolutely new conditions is liberating. You can trough out what’s not needed or even toxic and make the space for new. It’s like a spring-cleaning. But my happen in the winter and not in house but in my life.
I’m not even thinking yet about a new trip. First I want to finish the report from the last one. I need to gather my savings back and work on still having a place to come back to. The awareness of having a place to come back to limits one’s fantasy but gives a feeling of being secure. Once you have nothing to loose you become desperate and I don’t need to be desperate anymore because I know exactly how to get what I need.
I have only one New Year Resolution – to live for myself. Egoism makes me feel better.
My trip report is not finished yet. I will get back to Bangladesh and Hong Kong. Maybe I will even mention Singapore again. A. wrote that she misses my blog. She is way more consequent than me (btw-guys, remember to read Coporate Skirts!).
For the New Year I have only one wish for you guys – give yourself the time just for you. Even if you are about to use it working in a few places at the same time to save up for your dream trip (but then – go for the trip, damn it!). 

Świąteczny Hong Kong./Holiday Hong Kong

4 komentarze:

Dżenyeny pisze...

Trzymam kciuki za budowanie i postanowienie noworoczne :)

be_bronze... pisze...

Will do! :D

Arman Islam pisze...

glad that you are back online woman! I missed you and yes your blogs too :) A

be_bronze... pisze...

Trust me Chica - I miss u too. And Desh as well!!!! :D