środa, 30 stycznia 2013

Sisterhood is global!



Udział w manifestacji (pardon! – spacerze) pod Sejmem w ostatnią niedzielę zbiegł się w czasie ze zmianą lektury. Skończyłam właśnie „Czerwony pył” chińskiego autora Ma Jiana (która to pozycja zasługuje na odrębny post) i zabrałam się za książki, które przywiozła mi KasiaBe. A wśród nich były dwie pozycje Agnieszki Graff. Na pierwszy ogień poszła najnowsza „Magma”.
Stali czytelnicy być może pamiętają, że w swoich pierwszych postach z Bangladeszu powoływałam się na Agnieszkę Graff i jej „Świat bez kobiet”. Do dziś pamiętam, jak silne wrażenie na mnie wywarła. Ciężko tu mówić o objawieniu, ale muszę pryznać, że otworzyły mi się oczy na pewne „oczywiste oczywistości”, których jest wokół nas pełno i których nie dostrzegałam. Oczywistości jawnie krzywdzące. Jak chociażby łatka przypięta do slowa „feministka”... Ileż ludzi namiętnie powtarza, że „feminizm” to nienawiść do mężczyzn?!
A ja czuję się feministką i feministką się określam, chociaż nikt mi nie może zarzucić, że mężczyzn nie lubię... A już na pewno, że ich nienawidzę. Nienawiść to w ogóle jest mocne słowo i nawet wobec najgorszych wrogów łatwo nim nie szafuję.
Koleżanka (bardzo fajna dziewczyna) zadała mi niedawno pytanie „czy dotknęła cię kiedyś dyskryminacja?” Bez namysłu rzuciłam kilka przykładów i... musiałam się powstrzymać przed słowotokiem. Bo mogłabym je niestety mnożyć.
Stąd też wziął się pewien pomysł. Zaproponowałam to już mojej przyjaciółce z Bangladeszu, która na szczęście przyjęła go z wielkim entuzjazmem. Pragnę stworzyć nowego bloga. Oddzielnego od tego i tematycznego. Bloga o dyskryminacji kobiet. Bloga, na którym pisać nie będę sama, a dziewczyny z każdego miejsca na ziemi – wszystkie te, które poczują chęć stukania w klawiaturę. Chciałabym stworzyć forum dla kobiet, które znam i które dopiero poznam, na którym mogłyby się dzielić swoimi problemami związanymi z dyskryminacją ze względu na płeć, a następnie pomysłami, jak można dany problem rozwiązać. Żyjemy w różnych miejscach i mamy różne doświadczenia, choć wspólne bolączki – warto się nimi wymienić, aby być może odkryć, że w jakimś zakątku świata dana kwestia była już poruszona i rozwinięta. Warto wymieniać się pomysłami – abyśmy mogły sobie wzajemnie pomóc. Bo tak pojmuję feminizm – jako wspólną walkę o to, by żyło nam się nie gorzej niż naszym męskim współlokatorom na tej niewielkiej planecie.
Krótki spacer pod Sejmem przypomniał mi, że warto działać. Warto rzucić ideę i pozwolić jej się rozwijać. Warto czasem wyjść z domu – choćby tylko po to, by być kolejną głową do policzenia w tłumie protestujących. A jeszcze lepiej – aby wspólnie się zastanowić, jak stać się kimś więcej.
Dlatego dziewczyny – zapraszam Was do dzielenia się przemyśleniami, ideami. Bloga, którego wraz z moją bengalską przyjaciółką postanowiłyśmy nazwać „Transcontinental sisters” (korzenie samego hasła „Sisterhood is global” sięgają lat 80-tych ubiegłego wieku, ale nic nie straciło ono na aktualności), mam nadzieję otworzyć w przeciągu tygodnia – dwóch. I będę bardzo szczęśliwa, jeśli zechcecie dorzucić tam swoje posty i komentarze.

The participation in a manifestation (pardon! – it was just a walk) under the Parliament on last Sunday happened around the time when I changed books. I had just finished “Red Dust: A Path Through China” by the Chinese author Ma Jian (which deserves a separate post) and started reading books brought by KasiaBe. And what I found among them were two books by Polish feminist writer Agnieszka Graff. I started with her latest book “Magma”.
My constant readers might remember that in my first posts from Bangladesh I was quoting Agnieszka Graff and her “World Without Women”. I still remember how strong impression it had on me. It’s hard to talk about a revelation but I still have to admit that I opened my eyes on some “obvious obviousness” which the world is full of and which I haven’t noticed. The obviousness openly harmful. Like the common understanding of a word “feminist” as “a woman who hates men”.
And I find myself a feminist and I describe myself so although no one could ever say about me that I don’t like men… And surely no one can accuse me of hatred. Hatred is a strong word anyways and I don’t use easily it even against my worst enemies.
A friend of mine (a very cool chick) asked me some time ago “have you ever experience discrimination?” Without giving it a second thought I told her a few examples and… I had to shut myself up not to start a tirade. Because I could prepare a very long list of examples.
That is how I got an idea. I already told about it to my Bangladeshi friend who luckily accepted it with a huge enthusiasm. I want to create a new blog. Separate from this one and thematic. A blog about discrimination of women. A blog not only written by me but by girls from every corner of the planet – whoever would feel like using their keyboard. I would like to make it a platform for women I know and those I will meet where they would share their problems connected with a gender discrimination and then – their ideas about solving them. We live in different places and we have different experience though same worries – it’s worth a while to exchange them to maybe discover that some of those worries are felt elsewhere and already somehow are taken care of. It’s great to exchange ideas about how we can help each other. Because that is my definition of feminism – a common fight for our lives – so that they wouldn’t be worse than those of our male “planetmates”.
The short walk around the Parliament reminded me that it’s worth to act. To give an idea and let it grow. It’s worth to go out – even if just to be another head in the crowd of protesters. Or better – to jointly wonder how to be something more.
So girls – I invite you to share your thoughts and ideas. I hope to start a blog which with my Bengali friend we decided to call “Transcontinental sisters” (the slogan “Sisterhood is global” was invented in eighties but is still valid) in a week or two. And I will be very happy if you decide to publish there your posts and comments. 

4 komentarze:

voilier pisze...

czy "Swiat bez kobiet" to nie ta sama ksiązka (jedna z dwóch ktora zabralam do BD) o ktorej mowilas: nie bierz za duzo bo i tak nie bedziemy mialy czasu na czytanie :):):) a później obie przeczytalysmy ja od deski do deski??
buźka

be_bronze... pisze...

O ile pamiętam Ty ją przeczytałaś nawet dwa razy! :D Tak! Ada wzięła Graff z nami!!!!!!!!!!!!!! Twoja zasluga!!!! :D:D:D:D

voilier pisze...

hehe w koncu mnie ktos dzis docenił :D:D:D

Anonimowy pisze...

Podoba mi się ta inicjatywa :)

KasiaBe