sobota, 18 sierpnia 2012

Powoli/Slowly


Obiecywałam wiele postów. Między innymi o koncercie Gogol Bordello. Ale cóż... Życie leci. Nadal pracuję w czterech miejscach, zakładam działalność gospodarczą, muszę się zaszczepić i takie tam... Ale Mama mnie odwiedziła! Razem z moją Ciocią świetnie spędziłyśmy czas.
A tymczasem - wizy wreszcie dotarły do nas z powrotem. Trochę to kosztowało - nerwów i pieniędzy. Sama wiza - 37 euro od łebka. Plus jeszcze kurier do Hagi i z powrotem, bo nie ma żadnej bliższej placówki dyplomatycznej Bangladeszu. Od razu zaznaczam - bardziej opłaca się zamówić kuriera na firmę.
Co do samego wyjazdu - zastanawiam się, czy jeszcze wciąż się z niego cieszę. Dziś nastrój mam doskonały - kupiłam "psiwór", softshell (żeglarski rzecz jasna, hehe...) i bardzo fajny w dotyku polar. Przepuściłam kupę kasy i jest mi lepiej.
Ale poza tym... Z S. właściwie od miesięcy nie mam o czym rozmawiać, poza tym wszystkie ustalenia zostały przekreślone i zastanawiam się, czy w ogóle będę w stanie się z nim porozumieć... Najwyżej zwieję i będę mieszkać na plaży w okolicach Chittagong...
W wolnych chwilach oglądam po kawałku "Whores' Glory". To jest nieźle zrobiony dokument. Ale wynika z niego, że nawet dziwki z Dhaki są najsmutniejszymi kobietami na Ziemi. Jeśli Bangladesz jest w czymś "naj" to chyba właśnie w smutku.
Póki co - na "pocieszenie", wrzucam Wam jedyny przebój radiowy, który powoduje, że się czasem uśmiecham. Shakira na zdrowie!


I promised a lot of posts. Like for example about the Gogol Bordello concert. But well... C'est la vie... I still work at four places, I start my own businessm I need vaccination and so on... But my Mom visited! Togheter with my aunt we spent a great time.
And in the meantime - we finally got our visas! It did cost a bit - of nerves and money. Visa itself - 37 euros per person. Plus courier to and back from Hague. There is no diplomatic consular office of Bangladesh closer. If you want an advise - it's cheaper to order the courier for the company.
When it comes to the trip... I'm kind of wondering if I'm still happy to go. Today I'm cheerful - I bought a sleeping bag and softshell and a warm blouse nice in touch. I spent a lot of money and I feel better.
But besides that... For months I have had nothing to talk about with S. All agreement broken and I don't even know if we will be able to communicate. If it comes to worst - I'll just run away and sleep at the beach near Chittagong...
In free moments I'm watching "Whores' Glory". It's a well done documentary. But it showa that even Dhaka's whores are the most sad women on the planet. Seems that if Bangladesh is "the most" in something than it's sadness.
In the meantime - "for cheering up" I post the only song played in radio which sometimes makes me smile. Shakira na zdrowie!