poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rzeczkatolicka Polska / Rescatolica Polonia


Poszłyśmy wczoraj z KasiąBe i Zuzią pod Sejm. Pod Sejm kraju, który chwilowo gotowa jestem nazwać Rzeczkatolicką Polską. Dlaczego? Bo słowo "pospolita" znaczy wspólna. A sądząc po wypowiedziach naszych posłów, którzy w piątek odrzucili możliwość dalszych prac nad Ustawą o Związkach Partnerskich, wspólna ta "Polska Rzecz" nie jest.


Ustawa przepadła? Trudno - demokratycznie wybrani posłowie tak zadecydowali. Prędzej, czy później przejdzie, bo taka jest kolej rzeczy. Oby prędzej niż później. Ale nienawiść wobec ludzi, którzy chcą mieć wolność wyboru i możliwość z godnością powiedzieć światu mam partnera/partnerkę i proszę to uszanować była tak przerażająca, że chciało się swój wobec tego sprzeciw wykrzyczeć na całe gardło.


A jednocześnie to niedzielne spotkanie pod Sejmem było bardzo piękne. Bez wulgarnych haseł, bez nienawiści, bez złości. Tak wyobrażam sobie manifestację poglądów w demokratycznym państwie.



We went yesterday with KasiaBe and Zuzia under the Parliament. Under the parliament of the country which I am ready to temporarily call "Rescatolica Polonia". Why? Because "publica" means common. And judging from the comments made by the deputies who on Friday rejected the continuation of works on the Act on Civil Partnership our "Res" is not really "Publica".


The act was rejected? Well - that happens - our democratically chosen deputies decided so. Sooner or later it will be voted through because that is the direction we evolve to. Let's just hope it will happen sooner rather than later. But the pure hatred against people who want a free choice and a possibility to tell the world with dignity - I have a partner and please respect that - was so frightening that one wanted to scream his protest out loud.


And at the same time this Sunday meeting under the Parliament was beautiful. Without any vulgar slogans, without hatred or hostility. That is how I see the manifestation of one's opinions in a democratic society.










2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ale właściwie gdzie była ta nienawiść o której piszesz?! W sejmie? Na ulicy w postaci kontrmanifestacji? W kościele? Wydaje mi się niestety, że tak naprawdę w żadnym z tych miejsc. W sejmie posłowie robią takie ustawy, żeby nie narazić się większości wyborców (mają gdzieś efekt swojej legislacji liczą się tylko potencjalne głosy w wyborach a chętnych na związki partnerskie jest w Polsce mniej niż pozostałych). Patrząc na zdjęcia kontrmanifestacji nie widzę, więc zapewne nic i nikt nie ział nienawiścią pod sejmem. No i pozostaje kościół katolicki. I tu należy pomyśleć - czy kościół wykazuje potworną nienawiść czy po prostu nie godzi się z możliwością zawierania związków partnerskich?! Nie godzi się. Rzeczywista przyczyna nienawiści to najczęściej strach (wtedy agresja) lub egoizm i pycha (wtedy udowadnianie choroby, głupoty i błędów). Najczęściej miks tego wszystkiego. I tu prosta i wyraźna myśl: gdyby ludzie wierzący, katolicy przyglądali się samym sobie trochę bardziej uczciwie nie uważali by dotkniętych homoseksualizmem za chorych zboczeńców, co nie znaczy oczywiście, że natychmiast powinni popierać związki partnerskie i tworzenie stosownej ustawy. Ja osobiście nie zauważyłem jakiejś totalnej nienawiści a poznałem kilka osób homoseksualnych, które uważam za normalnych ludzi mimo albo właśnie dlatego, że jestem katolikiem chodzącym do kościoła i akceptującym jego naukę!

be_bronze... pisze...

Witaj Anonimusie!
Cóż - zacznę od przeprosin - nie ignoruję, po prostu chwilowo rzeczywistość realna była bardziej wciągająca od wirtualnej :D
Nienawiść - nie będę cytowała wypowiedzi, które wylały się z mównicy sejmowej, telewizji, czy gazet - bo te były już często, gęsto cytowane i nie widzę potrzeby ich replikowania.
Pod sejmem kontrmanifestacji nie było - z resztą pomimo kilku błędów stylistycznych, które już mi wytknęła najlepsza z redaktorek, czyli moja własna Mama ;) - pisałam jasno, że demonstracja (pardon! - spacer) była pokojowa i niezwykle sympatyczna. I była odpowiedzią na agresję i nienawiść wcześniejszą - tę, o której piszę w kilku pierwszych zdaniach.
Co do homofobii (która z nienawiścią per se łączy się nader często) - jest obecna w naszym społeczeństwie w niezwykle dużym stopniu. I ja akurat osobiście byłam świadkiem zachowań homofobicznych i agresywnych wobec osób mi bliskich - przyjaciół i członków rodziny. I temu zawsze będę się sprzeciwiać.
Kościół, religia... Szanuję poglądy osób religijnych. Nie zamierzam wytaczać dział i udowadniać swoich racji (jestem ateistką), ponieważ od tego mamy wolność, aby każdemu wolno było wierzyć w to, co uważa za stosowne. Niemniej jednak uważam, że religia ma zbyt wielki wpływ na naszą codzienność, na funkcjonowanie państwa i poprzez to - na rozwiązania prawne. I twierdzę stanowczo, że państwo powinno być w pełni świeckie. Ot i tyle, albo aż tyle...