czwartek, 8 marca 2012

Od dupy strony / From the wrong side


























Nie będzie o seksie analnym. Nie tym razem. (A szkoda?)
Zacznę od małego fragmentu rozmowy na czacie:
ja: hej, wiesz, że z delhi do dhaki jest tylko 1800 km? to dobra wiadomość :D
S: haha, tak wiem
ja: i bilety do delhi są tysiąć złotych tańsze niż do dhaki :D
S: ale za to bilety z delhi do dhaki są koszmarnie drogie!
ja: autobusowe też? bo o lotach to wiem
S: nie, autbusowe są w dość rozsądnej cenie
ja: bardzo dobrze : dobrze dobrze dobrze :D jak długo jedzie autobus?
S: nie mam pojęcia po ile są bilety, ale ponoć ceny są znośne. no i nie ma zbyt wielu bezpośrednich autobusów, trzeba jechać przez kalkutę i stamtąd do dhaki. no i zajmuje to strasznie dużo czasu.
ja: świetnie :D

Ucieszyłam się. Bo dla mnie to świetna wiadomość. Nie tylko może uda się dojechać taniej, zobaczyć więcej, zaliczyć dodatkowy kraj. Będzie jeszcze sposobność, aby powąchać smród autobusu (mam nadzieję, że po tej trasie nie jeżdżą nówki sztuki, jaki “Polski Bus”), jechać po nierównej drodze, podskakiwać na wybojach, patrzyć zmęczonym wzrokiem w zaczerwienione oczy współpasażerów. Słuchać ich rozmów, których się nie rozumie. Uśmiechać się do obcych ludzi.
Brakuje mi drogi jak powietrza. Brakuje mi strachu pomieszanego z ekscytacją. Brakuje przemieszczania.
W mojej głowie rodzi się plan. Zdradziłam go kilku osobom. I często słyszałam, że jest zły, że zabieram się za życie od dupy strony. Niech będzie, że od dupy strony. Nie martwi mnie to. Nie jestem nieszczęśliwa. Ale mogę być bardziej podekscytowana. Mam mało pieniędzy. Mogę mieć mniej.
Jestem chroniona. Mam dom, rodzinę, przyjaciół. Asekurajcę. Miękki materac, na który zawsze mogę upaść. Jestem szczęściarą. I wiem, że trzeba to wykorzystać.
Zajmuję się ostatnio administrowaniem Travingerową stroną blogipodroznicze.pl Dorzucam nowe wpisy, gdy naczelni (nie jako rząd ssaków naczelnych, tylko redaktorzy) zwiedzają Sri Lankę. Nie lubię blogów podróżniczych. Nie lubię pism podróżniczych. Nie lubię czytać o tym, że ktoś jest, był lub będzie w miejscu, w którym mnie nie ma. Mogę pisać, administrować, dorzucać. Ale nie czytać. Zżera mnie zazdrość. Nie nadaję się. Uznaję co najwyżej przewodniki i mapy. Nie relacje, nie reportaże.
Dlatego ruszę. Czuję to jak kiedyś czułam, że Kuba przestanie być tylko marzeniem. Teraz jest wspomnieniem.

A wszystkim kobietom życzę dziś jako kobieta w dzień kobiet jednego - spełniajcie swoje marzenia, bez pytania innych o opinię.



















































FROM THE WRONG SIDE*
*in polish we say “from the ass side” - means the same but sounds “better”
This post is not going to be about anal sex. Not this time (What a pitty?)
I shall start with a piece of conversaion I had with my friend on chat:

ja: hey
do u know it's just 1800 km from delhi to dhaka?
good news :D
S: haa haa, yes i know that.
ja: and tickets do delhi are 1 k pln cheaper than to dhaka :D
S: but the tickets from deli to dhaka are insanely expensive!
ja: bus tickets as well?
i mean i know about flights
S: no the bus tickets are quite reasonable.
ja: very good :D good good good :D how long does the bus take?
S: I have no idea actually how much the bus fare is, but i heard its quite reasonable. and there aren’t any direct busses, u have to come to kolkata first and then from there to dhaka.and it takes an insane amount of time.
ja: cool :D

I was really happy. Cause it is good news to me. Not only may I get there in a cheaper way, see more and check a new country on my list. It will be a chance to smell the odour of the bus (I hope that buses on that route are not as new as those from “Polski Bus”), go the bumpy roads, jump on the holes, see with your tired eyes the red gaze of other passengers. To listen to their conversations that you cannot understand. To smile to strangers.
I miss the road more than the air. I miss fear combined with excitement. I miss changing places.
Some kind of plan is growing up in my head. I told some people about it. I often heard “it’s a bad plan”, “you’re taking your life from the wrong side”. Ok - it might be from the wrong side. Nevermind. I am not unhappy. But I definitely can be more excited. I have little money. I can have less.
I’m protected. I have home, family, friends. Safeguard. A soft mattress on which I can always fall. I am a lucky girl. And I know it’s time to use it.
Lately I’ve been administrating the Travinger website with travel blogs. I add new entries while editors in chief are visiting Sri Lanka. I don’t like travel blogs. I don’t like travel journals. I don’t like reading about places where somene is, were or will be and I am not. I can write, administrate or add. But not read. I’m jealous. I can’t do that. All I can accept are tourist guides and maps. No stories or coverages.
And that is why I will move on. I feel it like I used to feel that Cuba is not only a dream. Today it’s just a recollection.

And to all the women today on our day I wish - make your dreams come true without asking anyone about opinion.