czwartek, 13 czerwca 2013

Gogol Bordello & Thomas 'Tommy T.' Gobena - wywiad/interview



Rok temu pisałam jeszcze dla internetowego pisma podróżniczego "Travinger". Padło po drugim, albo trzecim numerze, już nawet dokładnie nie pamiętam. Nie pytajcie mnie o przyczynę, bo jej nie znam. Kontakt z założycielami urwał się nagle i odpowiedzi na maile już nie przychodzą...

Niemniej jednak, skoro jesteśmy ostatnio blisko tematów muzycznych, w dodatku w przyszłym tygodniu - 18 i 19 czerwca Gogol Bordello ponownie zagra w Polsce (Warszawa, Wrocław - i tak, będę na koncercie w Wawie...), postanowiłam odgrzebać nigdy nie opublikowany wywiad, który dla tego magazynu przeprowadziłam. W "Travingerze" miałam mieć swoją kolumnę zatytułowaną "Palcem Po Mapie", w której miałam opisywać ciekawostki kulturalne z różnych krajów. W tym celu przeprowadziłam wywiad z basistą Gogol Bordello, muzykiem solowym i producentem  jednej osobie - Thomasem "Tommy T.' Gobeną. Wywiad jest sprzed roku, więc odrobinę stracił na aktualności, ale to, co Thomas mówił o muzyce etiopskiej jest uniwersalne. A zatem, zapraszam do kolejnego na moim blogu wywiadu, tym razem bez słowa o polityce :)

A.P.: Jesteś bardzo zajętym człowiekiem. To że udało nam się porozmawiać wydaje się małym cudem. Ile koncertów gracz rocznie? Nie męczy cię ciągłe bycie w trasie? Czy podróżowanie wciąż sprawia ci przyjemność?

T.G.: Średnio dajemy 150 przedstawień rocznie. W tym roku będzie ich nieco mniej, ponieważ jesteśmy w trakcie złożonego procesu tworzenia i nagrywania naszego nowego albumu. Oczywiście koncertowanie, szczególnie z intensywnością, z jaką robi to Gogol Bordello, może być i jest fizycznie męczące, ale za każdym razem,  gdy wychodzimy na scenę, żeby zagrać dla tego niesamowitego tłumu, wszystkie problemy zanikają. Czerpiemy z tego siłę, moc i energię. Psychicznie i fizycznie się odnawiamy. To dzięki temu podróżowanie i bycie w trasie przez dziewięć miesięcy w roku wciąż jest przyjemne.

A.P.: Czy ta intensywność wpływa znacząco na muzykę – na sposób, w jaki ona powstaje?

T.G.: Kiedy podróżujesz po świecie, grając i rozmawiając z różnymi ludźmi, poznając coraz to nowe zespoły, festiwale itd., chłoniesz również kulturę i muzykę od każdego – co rozwija muzyczną wiedzę i oczywiście staje się bezpośrednią inspiracją podczas, gdy grasz i tworzysz własne utwory. 

A.P. Gogol Bordello często gra w Ameryce Południowej, Stanach Zjednoczonych i w Europie. Czy masz jakieś swoje ulubione miejsce, do którego najchętniej wracasz?

T.G.: Wszystkie miejsca mają swoją specyficzną, wyjątkową atmosferę i są wspaniałe na swój własny sposób. Co więcej – nasi fani zawsze są fantastyczni, nieważne skąd pochodzą, albo gdzie my akurat gramy. Ostatnio koncentrujemy się trochę bardziej na Ameryce Południowej więc oczywiście jestem bardzo podekscytowany tym, że znowu tam będziemy, bo mamy tam jeszcze sporo pracy do wykonania. Ale jak dotąd moim absolutnie ukochanym miejscem jest Portugalia. Uwielbiam tam grać. Uwielbiam tamtejszych ludzi. Tamten klimat, atmosferę.

A.P.: Jak więc udało ci się znaleźć czas na reprezentowanie twojego kraju, Etiopii, w dokumentalnym projekcie Toma Morello „World Wide Rebel Tour”? Dlaczego wsparcie tej inicjatywy było tak ważne?

T.G.: Przede wszystkim jestem wielkim fanem Toma Morello, poza tym jest on dobrym znajomym.  Bardzo szanuję jego dokonania z Rage Against The Machine i Night Watchman. Kiedy więc podjął decyzję o realizacji „World Wide Rebel Tour” i poprosił o pomoc przy reprezentowaniu Etiopii, byłem zaszczycony mogąc to zrobić. Akurat byłem w domu, kiedy się to wszystko odbywało, więc udział nie był aż taka trudny. Ale najważniejsze jest to, że cała praca Morello i przesłanie które stara się przez tę pracę i muzykę przekazać, jest na tyle istotne, że zaangażowanie się w ten projekt stało się dla mnie bardzo ważne.

A.P.: Chciałabym zapytać cię o Twój solowy projekt. Nie wszyscy wiedzą, że poza graniem na basie w Gogol Bordello, stworzyłeś bardzo interesujący i coraz szerzej znany materiał jako Tommy T. W ten sposób powstała piękna płyta zatytułowana „Prester John Sessions”. Co było twoją inspiracją?

T.G.: Oczywiście przede wszystkim muzyka i kultura Etiopii. Nie dość, że stamtąd pochodzę, to mam szczęście naprawdę z radością doceniać muzykę i kulturę, które stworzyły mnie takim, jakim dzisiaj jestem. Naturalnym porządkiem rzeczy chciałem znaleźć własny sposób na wyrażenie tego, kim jestem poprzez muzykę. A jestem etiopskim muzykiem, urodzonym i wychowanym w Etiopii. Teraz mieszkam w Stanach, gdzie olbrzymi wpływ na mnie mają takie gatunki muzyczne, jak Funk, Reggae, czy Jazz. Wszystkie te elementy „przepuszczone” przeze mnie są muzycznie dostępne na albumie „Prester John Sessions”.

A.P.: Dlaczego w tytule przywołujesz Księdza Jana?

T.G.: Jedną z moich inspiracji była książka, w której pojawiała się mityczna postać Księdza Jana. Ksiądz Jan to przydomek, który nadano nieznanemu chrześcijańskiemu królowi o wielkiej władzy i bogactwie, który zagrażał europejskim chrześcijańskim władcom w okolicach  XII wieku. Jako, że nie wiedziano kim ów król był, nazwano go Księdzem Janem. Dopiero Portugalczycy po kilku wiekach odkryli, że ów król był w rzeczywistości królem etiopskim. Stąd tytuł – chciałem, aby mój album miał w sobie moc i zaskakiwał bogactwem, a także, żeby każdy jego fragment był „opieczętowany” słowem „ETIOPIA”.

A.P.: Jest coś specyficznego w etiopskiej muzyce. Mam na myśli to, że pomimo, iż w żaden sposób nie da się mnie nazwać muzycznym ekspertem, zawsze kiedy usłyszę etiopskiego muzyka, instynktownie czuję, że pochodzi właśnie z tego kraju. Czy to jakiś specjalny rytm?

T.G.: Etiopia to wyjątkowe miejsce. Mówi się tam w 88 językach, zaś w muzyce panuje olbrzymia różnorodność stylów i rdzennych rytmów. Ale jest pewien rytm, z którego słyniemy – czyli nasza wersja taktu na 6/8, który nazywamy „Chikchika”. Ten rytm i takt  w skali pentatonicznej jest tak hipnotyczny, że naprawdę trudno jest nie dać mu się porwać. 

A.P.: Wiem, że dość często jeździsz do Addis Abeby. Jaką muzykę i jakich artystów najczęściej można usłyszeć w radio. Czego młodzież słucha podczas imprez? Czy regionalna muzyka wciąż jest popularna?

T.G.: Szczerze mówiąc, moja wizyta w Addis Abebie w lutym tego roku była pierwszą od dłuższego czasu. Ale w radio słyszałem dokładnie to samo, co w każdym innym miejscu na świecie. Od hiphopu, przez pop po reggae itd. Ale co mnie zaskoczyło to, że jazz również bardzo rośnie tam w siłę. Ale poza wszystkimi gatunkami, które wymieniłem, etiopska muzyka popularna jest zdecydowanie najsilniejszym nurtem zarówno na scenach, jak i w radio. Etiopczycy szanują swoją muzykę. 

A.P.: A co poleciłbyś zupełnym nowicjuszom w dziedzinie etiopskiej muzyki? Jakich wykonawców i twórców wybrać na początek?

T.G.: Doskonałych artystów jest mnóstwo. Wydali oni olbrzymią ilość doskonałego materiału. Oto króciutka lista dla początkujących:
GIGI 
Mahmoud Ahmed
Theodoros Tadesse
Debo Band (premiera ich płyty odbyła się 12 czerwca 2012 roku – wyprodukowałem ten album).
Poza tym warto zacząć od serii „Ethiopiques”.

A.P.: Z Gogol Bordello zagrasz w Polsce w lipcu, podczas Heineken Open’er Festival. A kiedy możemy się spodziewać w Polsce koncertu twojego, pod szyldem Tommy T?

T.G.: Bardzo chciałbym zaprezentować w Polsce mój własny projekt. Miejmy nadzieję, że uda się to wkrótce.


A year ago I had still been writing for an internet travel magazine "Travinger". There were two or three issues published - I don't even remember exactly - and everything fall apart. Do not ask me for the reason as I do not know it. I lost the contact with the founders and my emails are not answered any more...

Nonetheless as we are circling around topics connected with music, and in addition next week on June 18th and 19th, Gogol Bordello will play again in Poland (Warsaw and Wrocław - and yes I will attend the concert in Warsaw), I have decided to dig up an interview which I did for the mentioned magazine and which has never been published.  In "Travinger" I was supposed to have my own column untitled "With a Finger on a Map" in which I would describe cultural curiosities from different countries. And for this column I made an interview with the bass player for Gogol Bordello, a solo musician and producer - all in one person - Thomas 'Tommy T.' Gobena. The interview is one year old so it is slightly outdated but what Thomas said about Ethioppian music is universal. So therefore I invite you to read another interview on this blog - just this time - wihtout a word on politics :)

A.P.: You must be a very busy man. Catching you for this interview seems to be a little miracle. How many concerts do you play a year? A month? Aren’t you tired with changing places all the time? Is travelling still a pleasure? And how does it affect music - the love of playing and composing it?

T.G.: We do, on average, about 150 shows a year.  This year we are not doing as much because we are in the process of writing and recording our next album.  Touring, specially with the intensity of a GB tour, can be physically tiring but every time we step on the stage and play music to an amazing crowd, all things reset.  We gain strength and power and energy.  We are physically and mentally renewed.  That is why traveling and being on the road for 9 months out of the year is pleasurable.  And when you travel all over the world playing music and talking to people, getting to check out different bands at festivals etc., you are also absorbing culture and music from everywhere that will help you expand your musical knowledge, which in return will inspire you while playing or composing music.

A.P.: As a band you often play in South America, USA and Europe. Which of those places is your favourite and why?

T.G.: All are very unique and great in their own ways.  More than that, our fans are amazing wherever their from or wherever we're playing.   We recently started focusing a bit more on South America so I am a bit more excited to going back there and doing more work.  But my absolute favorite place so far has to be Portugal. Love playing there.  Love the people.  Love the vibes.

A.P: How did it happen that u managed to find the time to represent your country, Ethiopia in Tom Morello’s documentary “World Wide Rebel Tour”? Why did you find it important to support such a initiative?

T.G.: First, I am a fan of Tom Morello and he is a good friend, and I highly respect what he's done with Rage Against The Machine and the Night Watchman project.  So when he decided to do the "World Wide Rebel Tour" and asked me to help out in representing Ethiopia, I was honored to do it.  I happened to be home from tour when it happened so it wasn'treally hard to do.  But more importantly, the work that Morello does and the message that he tries to convey through his music is so important, it's also really important for me to get involved

A.P.: I would like to ask you more about your personal project. Not everyone knows that apart from being a bass player for Gogol Bordello you have a truly interesting and pretty successful solo project as Tommy T. You recorded a beautiful LP “The Prester John Sessions”. What was your main inspiration? Is it connected with traditional Ethiopian music? And how about the title - what does it refer to?

T.G.: The main inspiration is really the culture and music of Ethiopia.  Since I am from Ethiopia and happen to really appreciate the music and culture that made me who I am today, it was a very natural thing to do, to sort of make my own way of sharing who I am through music.  Who I am is an Ethiopian musician, born and raised in Ethiopia, Live in the USA, have been influenced by many styles of music from Funk to Reggae to Jazz.  All those things came through me and are available musically in the "Prester John Sessions" Album.  I also drew inspiration after reading a book, which mentions this mythical figure called Prester John.  Prester John was a name given to unknown Christian King with massive power and treasure that made all the European Christian Kings nervous around the 12th century.  Since they didn't know who he was, they named him Prester John.  Finally, a portuguese priest discovered this King was really a King from Ethiopia. I wanted my album to be powerful and full of treasures stamped with "ETHIOPIA" all over it :)

A.P.: What is it that’s so special about Ethiopian music - I mean, whenever I listen to artists coming from your country and although I am far from being a specialist on music a can somehow differ that “hey, this guy must be from Ethiopia”. What is this unique rhythm?

T.G.: Ethiopia is such a unique place with 88 different languages, many different styles of indigenous rhythms.  But mostly know for our version of 6/8 groove we call Chikchika.  This rhythm and groove, all in pentatonic scale, is so hypnotic, its hard not to be taken by it.    

A.P.: I know you travel to Addis Ababa quite often what kind of music and which artists can you hear on the radio. What do people play to have a good time at the party? Is regional music still the most popular?

T.G.: Actually, I travelled to Addis Ababa after a long time this past February. Basically what you would hear on the radio is what you would hear anywhere in the world.  Popular music.  From Hip Hop to Pop to Reggae etc. But what really surprised me is that, Jazz is really becoming big there too.  Besides all of the above I mentioned, Ethiopian Popular music is still definitely the biggest draw for Live or Radio.  Ethiopians have a very big respect to their own music. 

A.P.: What albums would you recommend to people who want to learn about Ethiopian music? What shall they listen for a start?

T.G.: There are amazing artists that have put out amazing work in the past. Here's a small list:-

GIGI
Mahmoud Ahmed
Aster Aweke
Theodros Tadesse
Debo Band (july 10, 2012 - produced by me ;) )

Start with The Ethiopique series.  It is a great source of early Ethiopian music.

A.P.: Gogol Bordello will play at this year Hineken Opener Festival in Gdynia. When can we expect Tommy T’s concert in Poland?

T.G.: Would love to play in Poland with my own project.  Hopefully soon. 


środa, 12 czerwca 2013

Porno dla Ryśka, Pieniądze na Porno!/Porn for Richard, Money for Porn!



Jak już wiecie, chłopaki z Porno Para Ricardo przyjeżdżają do Polski w lipcu. Ale poza Polską chcieliby też zagrać w Hiszpanii. Tego niestety już im nikt nie zasponsorował. Z tego powodu zdecydowali się na crowd founding  i zbierają pieniądze online, za pomocą sysytemu Pay Pal.

Jak widać powyżej moja wpłata nie jest duża, ale pospłacalam długi i jestem tradycyjnie spłukana. Niemniej jednak, jesli takich wpłat, nawet niewielkich, będzie dużo - w końcu kasa na bilety się uzbiera.

A myślę, że warto. Pomijając już szczytne cele, jak wspieranie wolności słowa, walka z systemem totalitarnym etc., to warto chłopaków wesprzeć, bo po prostu mają pozytywnego powera, grają dobrą, punkową muzę i wreszcie będą mogli zagrać normalny koncert... No i do tego są to po prostu fajne chłopaki! :D

Z resztą popatrzcie sami, co mają do powiedzenia (film ma polskie napisy):


Pieniądze można chłopakom podarować za pomocą systemu Pay Pal przez stronę zespołu, wystarczy kliknąć poniżej:

PORNO PARA RICARDO


As you already know, guys from Porno Para Ricardo are coming to Poland in July. But besides Poland they would also like to play in Spain. But no one has sponsored that. For that reason they have decided to use crowd founding and they are collecting the money online via Pay Pal system.

As you can see above my donation is not big but as I have just paid my debts I am traditionally broke. Nonetheless if there are more of even such small donations - eventually the money for tickets will be raised.

And I do believe it's worth to support them. Apart from the honorable causes like supporting the freedom of speech and opposing the totalitarian system, etc. it is worth to support guys because they are simply full of positive energy, they play good punk music and it will allow them ti finally play a normal concert... And additionally - they simply are truly cool guys! :D

Anyway - check out what they have to say about it by yourselves (the movie has English subtitles):


You can donate via Pay Pal system via the band's website, it's enough to click here:


niedziela, 9 czerwca 2013

Żelazko / The iron


Jest pomarańczowo-białe, neonowe, tak wyraziste, że aż świeci. Ma jakąś super powłokę, samo czyści się z kamienia i samo wyłącza, jeśli zbyt długo jest włączone. Nie powiem, że brakuje mu wodotrysku, bo przecież wodotrysk też ma, na guziczek i do tego jeszcze podwójną funkcję parowania. Jest tak piękne, że postawiłam je na parapecie. Inna sprawa, że musiałam je podziwiać, skoro dałam za nie sto sześćdziesiąt złotych – za te pieniądze byłabym w stanie dolecieć do... Gruzji? Do Maroka... A po Europie starczyłoby na lot w dwie strony…

Wypróbowałam je na moim shalvar kameez... Prasuje jak złoto – wreszcie mogę moje bengalskie ciuchy ubrać do pracy.

Kupiłam też parasolkę. Bo nie mam już kurtki przeciwdeszczowej, poza tym nawet gdybym jakąś miała, to nie pasowałaby do butów na obcasie, ani do spódnic. Nie mogę tylko zrezygnować z plecaka, bo często noszę ze sobą mnóstwo dokumentów i gdybym nosiła je w torbie, jak wcześniej, to mój własny kręgosłup omówiłby się na randkę z kimś innym i odszedł ze słowami „nie chcę byś mnie nadal raniła”.

Bo noszę buty na obcasie i spódnice.
Nie żebym wcześniej takich rzeczy nie nosiła, ale teraz robię to na codzień.

Zastanawiam się nad kupnem lustra – wiem już, że nasza umowa na mieszkanie zostanie przedłużona, więc poczułam, że powinnam trochę zainwestować w mieszkanie i możliwość obejrzenia się w pełnym stroju. Potrzebna mi też lampka na biurko. I przydałyby się inne firanki, bo te wyglądają, jakby wisiały na moim oknie od dziesięciu lat. Do tego są szare od kurzu i sprawiają wrażenie, jakby miały rozlecieć się w praniu.
Nie przestaję tego wszystkiego przeliczać na możliwe podróże, ale... Mimo wszystko czuję, że to są potrzebne rzeczy. I muszę co chwila sprawdzać, czy dam radę wstać z krzesła, czy też będę musiała boleśnie odcinać korzenie.



It’s orange and white, neon like, so clear-cut that it almost shines. It has some super coating, it clears itself of the calc and turns itself off if it stays on for too long. I can’t say that the only thing missing is a fountain because it actually has one – turned on by a button and additionally – a double function for steam. It is so beautiful that I have put it on a windowsill. The other thing is that I actually had to admire it as I paid for it 160 PLN – and with those money I’d be able to fly to… Georgia perhaps? To Morocco… And in Europe I could actually fly both ways…

I tried it first on my shalvar kameez… It irons perfectly – now I can actually wear my Bengali clothes to work.

I have also bought an umbrella. Cause I don’t own a waterproof jacket anymore. An even if I had one it wouldn’t match my high-heeled shoes and skirts. O just can’t give up on my backpack as I often carry loads of documents and if I was carrying them in a hand bag, my own spine would decide to date someone else than me and leave with words “I can’t let you hurt me anymore”.

Cause I wear high-heeled shoes and skirts.
Not that I hadn’t done that before. But now it happens on the daily basis.

I am also wondering about buying a mirror – I know already that we can stay here for another year so I felt I should invest a bit into our apartment and the possibility of seeing myself fully. I also need a desk lamp. And maybe new curtains as the ones I have look like they have been hanging here for ten years or so. Plus they are grey cause of dust and it seems they will fall apart if try to wash them. I can’t stop converting it all into possible travels but… I still feel I need those things. And I need to check every day if I can actually get up from my chair without painfully cutting of the roots...