niedziela, 14 kwietnia 2013

Shubho Nobo Borsho


Ten dzień w Dhace dobiegł już końca. Ale w Polsce wciąż jest 14 kwietnia. Bengalski Nowy Rok. Data dobra na powroty... I na nowe początki. Szczęśliwego Nowego Roku!!!!!
Niedługo będę miała w Trójmieście prezentację o Bangladeszu, zabrałam się zatem za obrókę zdjęć. Miałam nadzieję, że moja siostra z innej matki – Arman - będzie mi towarzyszyć, niestety ze względu na kretyńskie przepisy wizowe nie może przyjechać do Polski, a ja z innych względów nie mogę pojechać do Amsterdamu (czy dożyję jeszcze świata, w którym te idiotyczne ograniczenia wreszcie zostaną zniesione?!).
Ruszyła lawina wspomnień. Parę razy prawie płakałam. Ciężko opowiedzieć, jak bardzo tęsknię za Bangladeszem. Za przeludnionymi, zakurzonymi ulicami. Za pyłem, który zapycha wszystko – oczy, nos, usta. Za ludźmi, którzy przyjęli mnie jak członka rodziny i na zawsze pozostaną członkami mojej globalnej rodziny przyjaciół.


Uccziłam Nowy Rok na swój sposób – na punkowym koncercie w pobliskim squacie z bratem i jego cudowną dziewczyną, Mają. Założyłam moje największe bengalskie kolczyki i bransoletki – pół tony złomu i jeszcze więcej wspomnień. I teraz przekazuję Wam do oglądania dużo twarzy. Twarzy ludzi bliskich i zupełnie przypadkowych.
Na ulicach ludzie sami mnie zatrzymywali, żebym zrobiła im zdjęcie, mówiąc „w ten sposób zabierzesz nas ze sobą”. I zabrałam. Są ze mną już na zawsze.
Desh - Shubo Nobo Borsho!!!!


This day in Dhaka is already over. But in Poland it is still April 14th. Bengali New Year. A date good for comebacks… And for new beginnings. Happy New Year!!!!!
Soon enough I will have a presentation in 3 city about Bangladesh so I started managing my pictures. I was hoping that during the presentation I would be accompanied by my sister from another mother – Arman. But unfortunately because of some idiotic visa rules she cannot come to Poland and for other reasons I cannot go to Amsterdam when she will be (will I live long enough to see the world where those imbecile limitations won’t exist anymore?!).
The avalanche of memories was started. A few times I almost cried. It is hard to tell how much I miss Bangladesh. Those overcrowded, dusty streets. And the dust which gets stuck everywhere – in your eyes, nose and mouth. And people who welcomed me as if I were their family member and who will always be members of my own global family of friends.


I celebrated New Year on my own way. With my Brother and his fabulous girlfriend Maja we went for a punk concert in a nearby squat. I was wearing my biggest Bengali earrings and bangles – half a tone of scrap metal and even more memories. And now I am giving you to watch a lot of faces. Faces of people very close and completely random.
It happens often in BD that people are stopping you on the street asking you to take their picture and saying “this way you will tak us with you”. And so I did. And they will stay with me forever.
Desh – Shubo Nobo Borsho!!!!!


3 komentarze:

Maja pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Maja pisze...

Dziękuję Szwagierko, również za "khemirizm" :*

be_bronze... pisze...

To zdrowy wirus :D Buziaki!!!