czwartek, 30 lipca 2009

Odyseja Kosmiczna 90210, odc. 0. Ale już blisko plusa.

Zakończył się pierwszy tydzień poszukiwania pracy, szperania po Internecie, roznoszenia i rozsyłania CV, maglowania własnego życiorysu pod różnymi kątami aż do obrzydzenia i pisemnego rozwodzenia się nad tym, dlaczego będę najlepszą możliwą pracownicą solarium. Więcej – tydzień ten zakończył się sukcesem – zostałam pracownikiem hali produkującej różnego rodzaju stojaki (nie oszczędzę Was i kiedyś napiszę, na czym ta praca polega, ale to temat na osobny rozdział traktatu o balansie niepotrzebnych czynności w przyrodzie) – czyli w pewnym sensie pracownikiem technicznym – można powiedzieć, że powinnam czuć się spełniona jako inżynier, prawda? Zastanawiam się jak ta pozycja ma się w hierarchii kariery zawodowej do np. magazyniera – który szczebel wisi wyżej?
Tak, czy owak praca prawie jak każda inna, a pieniądze lecą. Gdyby nie fakt, że dzwoniąc pod podany w innym ogłoszeniu numer, dodzwoniłam się do Hotelu Rezydent w Sopocie i musiałam tłumaczyć, dlaczego nie chcę zarezerwować pokoju, to może sprzedawałabym gofry… Tydzień gorączkowych poszukiwań więc zakończony. Powiecie: tydzień to niedługo, a ja powiem: macie rację, mimo że zaczęłam już się zastanawiać nad sposobami leczenia permanentnej sraczki.
Był to jednak przede wszystkim okres fascynującej lektury. Czas podziwu dla ludzkiej kreatywności w komplikowaniu najprostszych określeń. No i oczywiście czytania ofert spod znaku xxx, które nieodmiennie mnie fascynują (no co? Orhan Pamuk oficjalnie ogłosił, że w gazetach najchętniej czyta opisy brutalnych morderstw…). Zebrałam dla Was trzy najciekawsze ogłoszenia – tak pod względem składni, jak i stosowanego nazewnictwa.

1.Rodzaj pracy*: praca biurowa (tej niestety oferty nie skopiowałam, a następnego dnia już jej w Internecie nie było, więc przytaczam z pamięci):
„Będziesz pracowała w osobnej kabinie, wyposażonej w kamerę internetową i prowadziła rozmowy z różnymi osobami, głównie mężczyznami… itd.”

W skrócie: zostań biurwą! Dalej potencjalny pracodawca zalecał przesłanie CV i zdjęcia sylwetki. Zastanawiam się, jak takie zdjęcie powinno wyglądać – czy powinien być to akt a la Helmut Newton, teatr cieni, czy… no właśnie, co?

2.Rodzaj pracy: stała (tu cytuję dosłownie, mam nadzieję, że nie łamię przy tym niczyich praw autorskich…):
„chcesz zarabiac minimum 5000zl i wiecej miesiecznie bez wiekszego wysilku przyjdz do nas poszukujemy tancerki(wiek od 18-35lat) do peep show(doswiadczenie nie jest wymagane ) ilosc miejsc ograniczona”

Osoba tworząca ogłoszenie najwyraźniej tak bardzo się spieszyła, że nie tylko pozjadała wszystkie znaki interpunkcyjne, ale i zapomniała dopisać: „tylko nie pchajcie się drzwiami i oknami”. Swoją drogą – ciekawe ile dostała odpowiedzi?

3.Rodzaj pracy: inna (jak bardzo, hmm… sami się przekonajcie):

„Witam
Poszukuje do wspolpracy sympatycznych dziewczyn :)
Ja sama jestem bardzo sympatyczna i milusia, pomoge dziewczyną co brakuje im pieniazkow :)
proponuje wspolprace, wysokie zarobki, dam zakwaterowanie jezeli trzeba, moze byc to twoje dodatkowe zajecie :)
zadzwon, napisz- odp na sms
Wszystko miedzy nami kobietami - pelna dyskrecjia :)
serdecznie pozdrawiam.”

Słodycz aż do mdłości…

Najmniej ciekawym pod względem kompozycji i składni (zaskakująco poprawnym) było ogłoszenie o pracy dla ekspedientki w sex shopie. Przeszło mi przez myśl, że byłoby to niewątpliwie idealne miejsce do zbierania materiałów do Wielkiej Powieści Mojego Życia, traktującej rzecz jasna o kondycji ludzkiej u zarania (koniecznie „u zarania”!) XXI wieku, którą z pewnością napiszę w przyszłym wcieleniu, ale… Aplikacji nie wysłałam. Powiecie: pyskata, nie masz jaj, a ja powiem: macie rację. Miałam jaja, żeby opłynąć pół świata na mydelniczce i żeby zostając kapitanem for the first time in my life przejechać Atlantyk, ale zabrakło mi ich, żeby pomiędzy sztucznymi fiutami i zbierać materiały do dzieła, które ukaże się i tak dopiero jak będę mrówką. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że i tak nie wiem, jak dalece mrówki są zainteresowane problematyką sztucznych fiutów i wagin…

* Określenia rodzaju pracy cytuję za oryginałami

3 komentarze:

BOR pisze...

Dobre, dobre :D

Ania pisze...

Ludzie! Juz wesze bestseller! Juz dawno powinnas Panna wydac co piszesz! Talent literacki masz wrodzony! Na co czekac? To w niczym nie przeszkadza,ze jestes inzynierem :P:D

Poza tym uwielbiam to zdanie z ogloszenia!:
"Ja sama jestem bardzo sympatyczna i milusia, pomoge dziewczyną co brakuje im pieniazkow :)"

No niesamowite! :D

Puki co bede tu czestym gosciem ;)

be_bronze... pisze...

happy to know you're happy:D
a z tym pisaniem... tia, kiedys cos wreszcie napisze naprawde...
na pewno...:D