wtorek, 5 marca 2013

Dublin-dzień 1-kolorowy świr/Dublin-day 1-colorful freak


Do obróbki zdjęć zabierałam się niewiarygodnie długo. Minęło pół miesiąca, a ja ani nic nie napisałam, ani nie wrzucilam obiecanych obrazków.
Ale chyba tak to już jest, że po powrocie często trudno zmierzyć się z rzeczywistością - z faktem, że trzeba znowu na jakiś czas usiąść na przysłowiowych czterech literach i zająć się codziennym życiem. Dlatego przez pewien czas po prostu lepiej nie wracać do wspomnień o wolności, jaką daje droga - choćby ta była nawet najbardziej złudna (bo przecież zawsze jest wtłoczona w bardzo konkretne ramy)...


Dlatego dzisiaj poszalałam... Nie wiem co mnie wzięło na te wszystkie nienaturalne kolory, szczególnie, że światło było tego właśnie popołudnia, gdy po raz pierwszy ruszyłam na zwiedzanie miasta, szczególnie piękne, ale nie mogłam się powstrzymać. Podkręcałam kontrast, dodałam filtry, bawiłam się jak dziecko, które dostało do ręki pudełko kredek. Może to radość ze słońca, ktore nagle zaczęło pojawiać się za oknem?


Utworzyłam oczywiście odpowiedni album ze zdjęciami, gdzie pojawi się ich nieco więcej.
I muszę się przyznać - kupiłam już bilety do Tallina na długi weekend majowy (tym razem prawdopodobnie nie pojadę sama...). Chyba nie umiem usiedzieć na tych swoich spłaszczonych czterech literach...



It took me a long while to sit down and go through the pictures from Dublin. Half the month has passed and not only I haven't written anything but also I haven't posted a single of promised pictures.
But I guess that's what happens when you come back from the trip - it's hard to face reality and the fact that for some time you just have sit on your ass and take care of your everyday life.
That is why for some time it's simply better to avoid the memories of the freedom given by travelling - no matter how illusory this freedom is (after all it's also very limited)...


So today I went freaky... I have no idea why I chose yo use all those unnatural colors especially that on this particular afternoon when I was sightseeing for the first time the light was amazingly beautiful but I simply couldn't stop myself. I was twisting up the contrast, using colored shadows - I was playing like a kid with crayons. Maybe it's simply because I'm happy to finally see the sun outside the window?


Naturally I've created an album with more pictures, so enjoy.
And I have to confess something - I bought today tickets to Tallin for a long weekend in May (and this time probably I am not going alone...). Seems I can't really sit on this flat ass of mine for too long...


Brak komentarzy: