Udział w manifestacji (pardon! – spacerze) pod Sejmem w
ostatnią niedzielę zbiegł się w czasie ze zmianą lektury. Skończyłam właśnie
„Czerwony pył” chińskiego autora Ma Jiana (która to pozycja zasługuje na
odrębny post) i zabrałam się za książki, które przywiozła mi KasiaBe. A wśród
nich były dwie pozycje Agnieszki Graff. Na pierwszy ogień poszła najnowsza
„Magma”.
Stali czytelnicy być może pamiętają, że w swoich pierwszych
postach z Bangladeszu powoływałam się na Agnieszkę Graff i jej „Świat bez
kobiet”. Do dziś pamiętam, jak silne wrażenie na mnie wywarła. Ciężko tu mówić
o objawieniu, ale muszę pryznać, że otworzyły mi się oczy na pewne „oczywiste
oczywistości”, których jest wokół nas pełno i których nie dostrzegałam.
Oczywistości jawnie krzywdzące. Jak chociażby łatka przypięta do slowa
„feministka”... Ileż ludzi namiętnie powtarza, że „feminizm” to nienawiść do
mężczyzn?!
A ja czuję się feministką i feministką się określam, chociaż
nikt mi nie może zarzucić, że mężczyzn nie lubię... A już na pewno, że ich
nienawidzę. Nienawiść to w ogóle jest mocne słowo i nawet wobec najgorszych
wrogów łatwo nim nie szafuję.
Koleżanka (bardzo fajna dziewczyna) zadała mi niedawno
pytanie „czy dotknęła cię kiedyś dyskryminacja?” Bez namysłu rzuciłam kilka
przykładów i... musiałam się powstrzymać przed słowotokiem. Bo mogłabym je
niestety mnożyć.
Stąd też wziął się pewien pomysł. Zaproponowałam to już
mojej przyjaciółce z Bangladeszu, która na szczęście przyjęła go z wielkim
entuzjazmem. Pragnę stworzyć nowego bloga. Oddzielnego od tego i tematycznego.
Bloga o dyskryminacji kobiet. Bloga, na którym pisać nie będę sama, a
dziewczyny z każdego miejsca na ziemi – wszystkie te, które poczują chęć
stukania w klawiaturę. Chciałabym stworzyć forum dla kobiet, które znam i które
dopiero poznam, na którym mogłyby się dzielić swoimi problemami związanymi z
dyskryminacją ze względu na płeć, a następnie pomysłami, jak można dany problem
rozwiązać. Żyjemy w różnych miejscach i mamy różne doświadczenia, choć wspólne
bolączki – warto się nimi wymienić, aby być może odkryć, że w jakimś zakątku
świata dana kwestia była już poruszona i rozwinięta. Warto wymieniać się
pomysłami – abyśmy mogły sobie wzajemnie pomóc. Bo tak pojmuję feminizm – jako
wspólną walkę o to, by żyło nam się nie gorzej niż naszym męskim współlokatorom
na tej niewielkiej planecie.
Krótki spacer pod Sejmem przypomniał mi, że warto działać.
Warto rzucić ideę i pozwolić jej się rozwijać. Warto czasem wyjść z domu –
choćby tylko po to, by być kolejną głową do policzenia w tłumie protestujących.
A jeszcze lepiej – aby wspólnie się zastanowić, jak stać się kimś więcej.
Dlatego dziewczyny – zapraszam Was do dzielenia się
przemyśleniami, ideami. Bloga, którego wraz z moją bengalską przyjaciółką
postanowiłyśmy nazwać „Transcontinental sisters” (korzenie samego hasła
„Sisterhood is global” sięgają lat 80-tych ubiegłego wieku, ale nic nie
straciło ono na aktualności), mam nadzieję otworzyć w przeciągu tygodnia –
dwóch. I będę bardzo szczęśliwa, jeśli zechcecie dorzucić tam swoje posty i
komentarze.
The
participation in a manifestation (pardon! – it was just a walk) under the
Parliament on last Sunday happened around the time when I changed books. I had
just finished “Red Dust: A Path Through China” by the Chinese author Ma Jian
(which deserves a separate post) and started reading books brought by KasiaBe.
And what I found among them were two books by Polish feminist writer Agnieszka
Graff. I started with her latest book “Magma”.
My constant
readers might remember that in my first posts from Bangladesh I was quoting
Agnieszka Graff and her “World Without Women”. I still remember how strong
impression it had on me. It’s hard to talk about a revelation but I still have
to admit that I opened my eyes on some “obvious obviousness” which the world is
full of and which I haven’t noticed. The obviousness openly harmful. Like the
common understanding of a word “feminist” as “a woman who hates men”.
And I find
myself a feminist and I describe myself so although no one could ever say about
me that I don’t like men… And surely no one can accuse me of hatred. Hatred is
a strong word anyways and I don’t use easily it even against my worst enemies.
A friend of
mine (a very cool chick) asked me some time ago “have you ever experience
discrimination?” Without giving it a second thought I told her a few examples
and… I had to shut myself up not to start a tirade. Because I could prepare a
very long list of examples.
That is how
I got an idea. I already told about it to my Bangladeshi friend who luckily
accepted it with a huge enthusiasm. I want to create a new blog. Separate from
this one and thematic. A blog about discrimination of women. A blog not only
written by me but by girls from every corner of the planet – whoever would feel
like using their keyboard. I would like to make it a platform for women I know
and those I will meet where they would share their problems connected with a
gender discrimination and then – their ideas about solving them. We live in
different places and we have different experience though same worries – it’s
worth a while to exchange them to maybe discover that some of those worries are
felt elsewhere and already somehow are taken care of. It’s great to exchange
ideas about how we can help each other. Because that is my definition of
feminism – a common fight for our lives – so that they wouldn’t be worse than
those of our male “planetmates”.
The short
walk around the Parliament reminded me that it’s worth to act. To give an idea
and let it grow. It’s worth to go out – even if just to be another head in the
crowd of protesters. Or better – to jointly wonder how to be something more.
So girls –
I invite you to share your thoughts and ideas. I hope to start a blog which
with my Bengali friend we decided to call “Transcontinental sisters” (the
slogan “Sisterhood is global” was invented in eighties but is still valid) in a
week or two. And I will be very happy if you decide to publish there your posts
and comments.
4 komentarze:
czy "Swiat bez kobiet" to nie ta sama ksiązka (jedna z dwóch ktora zabralam do BD) o ktorej mowilas: nie bierz za duzo bo i tak nie bedziemy mialy czasu na czytanie :):):) a później obie przeczytalysmy ja od deski do deski??
buźka
O ile pamiętam Ty ją przeczytałaś nawet dwa razy! :D Tak! Ada wzięła Graff z nami!!!!!!!!!!!!!! Twoja zasluga!!!! :D:D:D:D
hehe w koncu mnie ktos dzis docenił :D:D:D
Podoba mi się ta inicjatywa :)
KasiaBe
Prześlij komentarz