Obiecywałam wiele postów. Między innymi o koncercie Gogol Bordello. Ale cóż... Życie leci. Nadal pracuję w czterech miejscach, zakładam działalność gospodarczą, muszę się zaszczepić i takie tam... Ale Mama mnie odwiedziła! Razem z moją Ciocią świetnie spędziłyśmy czas.
A tymczasem - wizy wreszcie dotarły do nas z powrotem. Trochę to kosztowało - nerwów i pieniędzy. Sama wiza - 37 euro od łebka. Plus jeszcze kurier do Hagi i z powrotem, bo nie ma żadnej bliższej placówki dyplomatycznej Bangladeszu. Od razu zaznaczam - bardziej opłaca się zamówić kuriera na firmę.
Co do samego wyjazdu - zastanawiam się, czy jeszcze wciąż się z niego cieszę. Dziś nastrój mam doskonały - kupiłam "psiwór", softshell (żeglarski rzecz jasna, hehe...) i bardzo fajny w dotyku polar. Przepuściłam kupę kasy i jest mi lepiej.
Ale poza tym... Z S. właściwie od miesięcy nie mam o czym rozmawiać, poza tym wszystkie ustalenia zostały przekreślone i zastanawiam się, czy w ogóle będę w stanie się z nim porozumieć... Najwyżej zwieję i będę mieszkać na plaży w okolicach Chittagong...
W wolnych chwilach oglądam po kawałku "Whores' Glory". To jest nieźle zrobiony dokument. Ale wynika z niego, że nawet dziwki z Dhaki są najsmutniejszymi kobietami na Ziemi. Jeśli Bangladesz jest w czymś "naj" to chyba właśnie w smutku.
Póki co - na "pocieszenie", wrzucam Wam jedyny przebój radiowy, który powoduje, że się czasem uśmiecham. Shakira na zdrowie!
I promised a lot of posts. Like for example about the Gogol Bordello concert. But well... C'est la vie... I still work at four places, I start my own businessm I need vaccination and so on... But my Mom visited! Togheter with my aunt we spent a great time.
And in the meantime - we finally got our visas! It did cost a bit - of nerves and money. Visa itself - 37 euros per person. Plus courier to and back from Hague. There is no diplomatic consular office of Bangladesh closer. If you want an advise - it's cheaper to order the courier for the company.
When it comes to the trip... I'm kind of wondering if I'm still happy to go. Today I'm cheerful - I bought a sleeping bag and softshell and a warm blouse nice in touch. I spent a lot of money and I feel better.
But besides that... For months I have had nothing to talk about with S. All agreement broken and I don't even know if we will be able to communicate. If it comes to worst - I'll just run away and sleep at the beach near Chittagong...
In free moments I'm watching "Whores' Glory". It's a well done documentary. But it showa that even Dhaka's whores are the most sad women on the planet. Seems that if Bangladesh is "the most" in something than it's sadness.